Pizza. Nie znam większego łakomczucha na pizzę niż mój narzeczony. Mógłby jeść ją na śniadanie, obiad i kolację. Czasami mam wrażenie, że nigdy mu się nie znudzi. Podejrzewam, że nawet pizza w nocy nie stanowiłaby dla niego problemu, oprócz tego, że większość pizzerii jest wtedy zamknięta.
Szkoda, że nie mieszkamy w stolicy. Warszawa to miasto, gdzie na każdym rogu czają się pizzerie. Ale w innych, mniejszych miejscowościach, tez nie jest źle. W dobie dzisiejszych technologii pizzeria to powoli przeżytek. Teraz modna jest pizza na telefon. Siedzisz sobie wygodnie w domu przed komputerem, zgłodniałeś, sięgasz po telefon i dzwonisz. Za pół godziny masz obiad pod drzwiami. Ale takie rozwiązania, niestety uderzają po kieszeniach.
Od czasu do czasu jak najbardziej, ale codzienne zamawianie pizzy odwiedzanie restauracji to trochę za duży wydatek. I dlatego nauczyłam się robić ten przysmak sama w domu: do miski wrzucam trzy szklanki mąki, 2 łyżki oleju, pół kostki drożdży, trochę soli, oregano i zioła prowansalskie i wszystko mieszam, Dodaję stopniowo wodę i rozgniatam ciasto aż będzie konsystencją przypominało ciasto na pierogi. Pozostawiam w ciepłym miejscu do wyrośnięcia, Po 15 minutach rozkładam na blaszce, dodaje składniki typu pomidor, cebula, pieczarki itp. i pieczę w 200 stopniach przez około 20 minut. Pychota.
Prosty sposób a pozwolił sporo zaoszczędzić, Pizzerie w domu to idealny sposób jak chcesz zrobić szybki, smaczny obiad. Od teraz pizza w nocy nie będzie stanowiła żadnego problemu.
Najnowsze komentarze